środa, 7 czerwca 2017

Jodowanie po usunięciu tarczycy



            Po około dwóch miesiącach od operacji usunięcia tarczycy dostałam listowne zawiadomienie odnośnie terminu przyjęcia do szpitala w Poznaniu, w celu leczenia izotopem jodu 131-I. Zawarta została także informacja o odstawieniu preparatów tyroksyny na miesiąc przed planowaną wizytą, w moim przypadku Euthyroxu oraz preparatów zawierających jod.
            W dniu przyjęcia (piątek) trzeba było stawić się na czczo, o wyznaczonej godzinie, czyli 8:00. Na początku odebrałam skierowanie, które znajdowało się w dyżurce pielęgniarskiej wyznaczonego oddziału. Następnie poszłam na Izbę Przyjęć w celu rejestracji. Później powrót na oddział, oddanie dokumentów i czekanie na kolejne kroki. Po pewnym czasie pielęgniarka wzywała na pobranie krwi, dała pojemnik na mocz oraz pobrała wymaz z nosa i okolic odbytu (ze względu na to, że w ciągu ostatniego półrocza byłam w szpitalu); po pobraniu krwi można już coś zjeść. Dalej został przeprowadzony wywiad. Następnie według wskazania poszłam zrobić EKG, wróciłam z wynikiem i znowu czekanie na rozwój wydarzeń. Potem zostałam wezwana przez Panią Doktor, która przeprowadziła wywiad lekarski. 
            Kolejny etap to scyntygrafia tarczycy. W pierwszej kolejności, dożylnie został podany izotop jodu i należało odczekać 20 minut. Po tym czasie zostałam poproszona do badania. Przez około 3 minuty stało się lub siedziało, w zależności jak było wygodniej, przodem do maszyny, która wykonywała pomiar. Badanie bezbolesne, bezinwazyjne. Wyniki zostały przekazane Pani Doktor. Dalej otrzymałam wiadomość, że w tym samym dniu zostanie podany jod i wejdę do izolatki, potocznie zwaną Big Brotherem ;) oraz jeżeli wszystko będzie dobrze to wyjdę w poniedziałek. Zrobiono jeszcze USG szyi/tarczycy. Oczywiście dla każdego kolejność i rodzaje badań mogą być inne, ja opisuje swoje doświadczenia.

            W kolejnym etapie pielęgniarka kazała wziąć swoje rzeczy i około 13:00 zaprowadziła mnie, jak i inne dwie panie do izolatki. Wbrew różnym wyobrażeniom co do tego słowa, izolatka jest to pokój podobny do każdego innego pokoju szpitalnego, tylko dodatkowo z telefonem, w razie kontaktu z pielęgniarkami oraz kamerą, a poza tym oczywiście nie ma odwiedzin. Weszłyśmy przez pierwsze drzwi, gdzie był mały przedsionek, z kamizelkami dla ewentualnych wizyt pielęgniarek czy lekarza. Następnie pomieszczenie z szafą, w której zostawiałyśmy torby (miałyśmy ciągły dostęp do rzeczy, zalecane było, aby wziąć daną rzecz i wrócić do pokoju), znajdował się tu również czajnik, herbaty, kubki oraz sztućce jednorazowe (nie można było używać swoich, ale gdy trafiamy na zwykły oddział, nie izolatkę, to oczywiście się przydadzą). Tu była też pierwsza łazienka z prysznicem (prysznic na guzik, nie na żadne żetony!, po 3 minutach się wyłączał i znowu naciskało się przycisk). W internecie krążą mity odnośnie możliwości kąpania tylko w ostatni dzień. My otrzymałyśmy informację, że to nieprawda i można się myć ze spokojem nawet dwa razy na dzień. Jod usuwany jest też z potem, a więc poprzez kąpiel jak najbardziej go usuwamy. Kolejne pomieszczenie to łazienka przypisana do pokoju (były dwa pokoje, kobiety w jednym, mężczyźni w drugim). I już ostatnie, izolatka, do której zabierało się najpotrzebniejsze rzeczy - telefon, gazety, książki, butelki wody, cytrynę, kwaśne żelki, gumy do żucia. Otrzymywało się piżamę szpitalną i tą samą ubierało ją się nawet po kąpieli. Dopiero w ostatnim dniu, trzeba było ubrać swoją lub normalne rzeczy. W pokoju był telewizor z pełnym dostępem, nieodpłatnie! oraz klimatyzacja, o której włączenie można było poprosić pielęgniarkę.

            W tym samym dniu, około 15:00, przyszła do nas Pani Profesor, która zajmuje się Medycyną Nuklearną, opowiedziała nam o przebiegu leczenia. Mniej więcej o 17:00, przyszła inna Pani Doktor, z owym jodem (u mnie dawka 31mCi). W długiej rurce znajdowała się kapsułka, którą należało od razu połknąć i od razu popić, następnie przez pół godziny nie jeść. Nie odczuwałam żadnych skutków ubocznych, jedynie tylko przez chwilę miałam lekko rozmazany obraz widzenia, który bardzo szybko minął. Po pewnym czasie otrzymałyśmy od pielęgniarek (wchodziły w kamizelkach, które znajdowały się w pierwszym przedsionku) w środek na przeczyszczenie oraz kompleks magnezu z potasem). Najważniejsze było, to aby dobrze się oczyścić, więc przede wszystkim pić dużo wody z cytryną i jeść kwaśne rzeczy. Trzeba się przygotować wcześniej, ponieważ po wejściu na izolatkę, nie można wychodzić, ani nie ma odwiedzin. W piątek dostałyśmy obiad i kolację. W sobotę śniadanie ok. 8:00, obiad ok. 12 i kolację ok. 17. Zawsze coś na wieczór jeszcze sobie dojadałam, bo pod wieczór bywałam głodna. Panie przynosiły jedzenie do korytarzyka, w którym był czajnik, krzyczały przykładowo „śniadanie!” i wychodziły. Czas mijał poprzez czytanie gazet i książek, siedzenie na telefonie, rozmowę, oglądanie telewizji, wylegiwanie się w łóżku. Niedziela podobnie.
W poniedziałek rano przyszła pielęgniarka i powiedziała, że mamy po kolei iść się kąpać, umyć też włosy, ubrać w swoje rzeczy i nie siadać już na łóżkach. Ok. 8:30 przyszła Pani Doktor, ta sama co podawała kapsułkę jodu i robiła pomiar poprzez urządzenie, które dla mnie wyglądało jak prostokątne żelazko i orzekała „Do domu!”, wtedy następowała wielka radość :D Dalej pakowanie. Pielęgniarka powiedziała, że co chcemy możemy wyrzucić, a co nie to zabrać. Ubrania, ręcznik, bieliznę normalnie wyprać, tylko nie mieszać z ubraniami innych domowników, a nie spalić, jak to piszą na forach. Później opuszczenie izolatki, zrobienie jeszcze RTG płuc i czekanie na wypis. Rozmowa z lekarzem i przekazanie wszystkich zaleceń. Za tydzień scyntygrafia całego ciała. W moim przypadku kolejne badania z celu ewentualnego podania jodu za 3 lata ;) Ps. Zazwyczaj taki pobyt trwa 3-5 dni, jeżeli wszystko jest okej.


Takie dodatkowe rady, według mnie warto wziąć stopery do uszu, gdyby ktoś chrapał, u mnie na szczęście tego nie było, ale przede wszystkim dlatego, że pod samym oknem jest bruk, ja akurat budziłam się nad ranem, gdy panowie ze śmieciami przejeżdżali z kontenerami i trzaskali klapą :P oraz toalety i zlewy, gdy wciągają wodę są bardzo głośne. Może to przeszkadzać, chociaż mam wrażenie, że tylko ja to tak odczuwałam.
Na następny dzień po wyjściu, z rana w domu przyjmuje się z powrotem Euthyrox, stopniowo zwiększając dawkę, aż dojedzie się do tej przed jodowaniem. Dodam, że przez ten miesiąc bez Euthyroxu przytyłam 2 kg, jedząc tyle samo, a może nawet trochę mniej. Mam nadzieję, że po powrocie waga wróci do normy, z tego co czytałam tak podobno się dzieje.

niedziela, 4 czerwca 2017

BLIZNA PO OPERACJI TARCZYCY



Do domu wróciłam bez szwów i z opatrunkiem. Wykupiłam w aptece dodatkowo takie same opatrunki i Euthyrox, u mnie akurat w dawce N 150 oraz w sklepie szare mydło w płynie do przemywania rany.


4. dzień po operacji (w domu)
Strasznie bałam się odkleić opatrunek, bo nie wiedziałam co pod nim znajdę. W szpitalu ani razu nie widziałam rany. Plaster był dość duży, więc myślałam, że i szew będzie dość obszerny. Ku zdziwieniu, odklejam i odklejam, a tu okazuje się, że rana jest naprawdę krótka, w porównaniu do moich wcześniejszych wyobrażeń. J Po wyjęciu szwów zostały małe strupki. Największy po mojej prawej stronie, ze względu na mieszczący się tam dren i prawdopodobnie rozwiązany szew.

Po umyciu szarym mydłem.


6. dzień po operacji


Początkowo zakładałam opatrunek, po wcześniejszym spryskaniu rany Octeniseptem i odczekaniu aż wyschnie.

25. dzień do operacji
Po odpadnięciu strupków.

Miesiąc po operacji
Wtedy blizna wyglądała najlepiej.

Niecałe 2 miesiące po operacji
Niestety powstał mały bliznowiec.


2,5 miesiąca po operacji
Kupiłam żel na blizny Contractubex (Cena: od ok. 50zł), ale niestety bardzo mnie uczulił. Po posmarowaniu, gdy maść zasychała skóra zaczynała bardzo swędzieć. Widać lekkie zaczerwienienie szyi. Rozmawiałam z innymi osobami i kilkorgu pomogła, u mnie się nie sprawdziła. Stosowałam jakieś 3 dni. Warto wykonać najpierw test, tzn. posmarować inne miejsce lub niewielką część blizny.
Źródło: ceneo.pl

Niecałe 3 miesiące po operacji
Zaczęłam stosować plastry na blizna Sutricon.


Po 3 miesiącach

Po 2 tygodniach stosowania plastrów silikonowych na blizny Sutricon (Cena: od ok. 100zł/5 szt., 5x30cm; 60zł/5szt., 3x10cm). Przejeżdżając po bliźnie ewidentnie czuć, że nie jest już tak wypukła, znacznie się spłaszczyła. Nie jest już tak czerwona jak była. Zdecydowanie widać poprawę. Co do samych plastrów:

·         Docina się je na wymiar.

·         Aktywnie działają przez cały dzień, przynajmniej raz na dobę należy go zdjąć, bliznę umyć neutralnym mydłem, wysuszyć i nałożyć plaster ponownie.

·         1 plaster = 3-5 dni Jeden plaster można nosić do 5 dni, jeśli jest zachowany w czystości oraz utrzymuje właściwości adhezyjne.

·         1-3 miesięcy terapii.

Źródło: ceneo.pl

 



Czy Wy macie może jakieś sposoby na blizny pooperacyjne? Czego używaliście na blizny?

wtorek, 30 maja 2017

Operacja tarczycy i pobyt w szpitalu


Jak już wcześniej opisywałam w grudniu wykryto u mnie raka brodawkowatego tarczycy. W związku z tym zostałam skierowana na operację usunięcia tarczycy, która odbyła się na początku lutego. 
W dniu przyjęcia zgłosiłam się do szpitala, odebrałam skierowanie i udałam się na izbę przyjęć. Po rejestracji zrobiono mi EKG, wypełniłam ankietę oraz odbyłam rozmowę z anestezjologiem. Następnie udałam się na Oddział Chirurgii do dyżurki pielęgniarek. Przydzielono mi łóżko, niestety w pokoju nie było łazienki ani telewizora. Jak się okazało w niektórych pokojach był, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało.

Później założono wenflon.


Dietetyczny obiad - zupa, buraczki, ryż z sosem

Tego dnia już bez kolacji.
Z tego co pamiętam przyszedł do mnie lekarz, podpisywałam wszelkie zgody. Odwiedził mnie jeszcze chirurg i poinformował o przebiegu operacji.
Wieczorem pielęgniarki przyniosły żel, którym w dniu operacji należało się umyć oraz piżamę.

II dzień - operacja
Przed operacją nie mogłam nic jeść ani pić. Pani, z którą byłam na pokoju dostała informację, że ma operację około 8:00, natomiast ja około 10:00. Dostałam tabletkę, tzw. „głupi jaś”, którą popiłam jak najmniejszą ilością wody pod kontrolą pielęgniarki. Wydaję mi się, że dostałam jeszcze jakieś kroplówki. Gdy przyszedł czas operacji zawieziono mnie razem z łóżkiem na salę operacyjną, gdzie w przedsionku musiałam przejść na łóżko podstawione przez osoby z bloku operacyjnego. Wwieziono mnie na blok i przeszłam na łóżko operacyjne. Krótka rozmowa z anestezjologiem, założenie czepka, podanie dożylnie środka usypiającego i po chwili już poczułam jak zasypiam.
Później po operacji zostałam wybudzona, mówił do mnie lekarz, pytał jak się czuję.  Było to już w mniejszej salce. Minęło jeszcze trochę czasu, a dalej na łóżku wywieziono mnie z bloku i na łóżku wróciłam do swojego pokoju. Była wtedy przy mnie rodzina, poczułam się senna i pospałam jeszcze godzinę, po której czułam się już lepiej. Ciężko było mi przełykać, pomagało skierowanie brody ku klatce piersiowej i miałam założony dren z rurką zakończony zbiorniczkiem. Pielęgniarki sprawdzały ile krwi/płynu się tam zbiera. Niełatwe było też ruszanie głową na boki. Zostałam bardzo powoli zaprowadzona do łazienki, a później chodziłam już sama blisko przy ścianie, w razie czego, żeby się chwycić. Trzeba było spać na plecach i z podniesionym zagłówkiem.


III dzień
Już na następny dzień po operacji ściągnięto mi dren.

Dostałyśmy śniadanie.

Obiad - zupa, jajko, szpinak, ziemniaki, buraczki.

Kolacja - ryba po grecku.

Dawka leków - podobno u mnie spadł poziom wapnia, więc musiałam go uzupełnić oraz dostawałam paracetamol, co było dla mnie dużym nieporozumieniem. Ledwo co mogłam ślinę przełknąć, a tu jeszcze takie tablety, w dodatku matowe, nie kapsułki. Słyszałam od innym pań, które miały operacje w innych miejscach, że po operacji dostawały środki przeciwbólowe w kroplówkach. Możliwe, że dostałam taki sam zestaw na wieczór po operacji, ale pewna nie jestem.


IV dzień
2. dzień po operacji

Śniadanie.


Obiad.

Pewnie była też kolacja.
V dzień
3. dzień po operacji.

Śniadanie.

Obiad.

Zdjęcie szwów i do domu :) :)
Wyszłam w niedzielę dlatego, że w piątek ustaliłam z lekarzem, że będzie taka możliwość. Miał już przygotowany wypis. Pytałam o bliznę. Powiedział, żeby na początku myć ją szarym mydłem.



Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia