Wszystko zaczęło się w
listopadzie w 2016 roku. Miałam 24 lata. Przeszłam wtedy przez bardzo ciężkie
przeziębienie, które objawiało się m.in. aftami, problemami z jedzeniem,
brakiem apetytu oraz powiększonym węzłem chłonnym na szyi po prawej stronie w
okolicach krtani. Udałam się wtedy do lekarza rodzinnego, który przepisał
antybiotyk. Po niecałych 3 tygodniach wszystkie objawy ustały oprócz węzła, który nadal był powiększony. Jak to
bywa w obecnych czasach, postanowiłam udać się po poradę do wujka Google.
Przerażona postanowiłam wrócić do lekarza, gdzie zlecono mi zrobienie USG owego
węzła. Uzyskałam skierowanie, ale jak to bywa najwcześniejszy termin za 3
miesiące… Dostałam także skierowanie na badanie krwi na TSH, FT3 oraz FT4. W
pierwszej kolejności miałam zrobić USG, które wykonałam już na drugi dzień,
oczywiście prywatnie.
Udałam się na USG,
gdzie doktor pytał czy przechodziłam ostatnio jakąś chorobę. Opowiedziałam mu o
tym co ostatnio się działo, po czym stwierdził, że to tylko objawy ostatniego
stanu zdrowia i z czasem węzeł zmaleje. Zaproponował również przy okazji
zrobienie USG tarczycy. Jak dla mnie dość niespodziewanie i ku mojemu
zdziwieniu na ekranie zobaczyłam guzek wielkości około 1 cm, w prawym płacie
tarczycy. Kazał zrobić badania krwi. Tak uczyniłam, wynik - podwyższone TSH.
Następnie wróciłam do lekarza rodzinnego. Ten wypisał skierowanie do
endokrynologa. Najwcześniejsza wizyta za 3 miesiące… Dzięki najbliższym
uzyskałam informację, jak się okazało o bardzo dobrym specjaliście w tej dziedzinie,
w mojej okolicy i bez wahania umówiłam się na wizytę prywatną. Uważam, że wielką
stratą jest marnowanie czasu i pieniędzy na kogoś niekompetentnego. Warto
najpierw sprawdzić opinie w internecie oraz popytać rodzinę, znajomych w takiej
sprawie.
Endokrynolog zrobiła
ponownie USG tarczycy oraz biopsję (polecam takiego lekarza, który od razu
wykona biopsję, nie ma na co czekać! i nie wahać się gdy zapyta ‘Czy woli
pan/pani robić biopsję teraz, czy na następnej wizycie?’ - robić od razu). Pani
doktor ustaliła, że mam niedoczynność oraz lekkie Hashimoto. Wynik biopsji miał
być w ciągu tygodnia. Powiedziała, również że jeżeli będzie wszystko dobrze, to
wtedy dostanę sms z informacją, a gdyby było coś nie tak, będzie dzwonić. Wizytę
miałam w sobotę, a w czwartek dostałam telefon. Od razu odebrałam, jakbym
zapomniała o całej sprawie, mówię wesołe ‘dzień dobry’ i wtedy mnie olśniło.
Dzwoni? Ale jak to dzwoni? Dostałam tylko informację, że mam przyjść na wizytę.
Pytałam, czy mogę uzyskać jakieś informacje, ale powtórzyła tylko, że mam
przyjść i nie jest to rozmowa na telefon. Zrobiłam oczywiście reaserch w
internecie. Znalazłam kilka rodzajów nowotworów. Najważniejsze było dla mnie by
nie okazał się takim, który prowadzi do śmierci, poza tym wszystko inne było
nieistotne. Wiedziałam, że zrobię wszystko by się wyleczyć. Przyjęłam taką
postawę, ponieważ w listopadzie w 2016 roku, na nowotwór zmarła moja mama.
Wstępną diagnozę otrzymaliśmy na początku sierpnia, był to nowotwór bardzo zaawansowany
z przerzutami. Nie było mowy o żadnej operacji (przerzuty do wątroby i co
gorsze do kości), jedyne możliwości to chemie, które tak naprawdę i tak nie za
bardzo pomogą. Było to dla mnie najgorszym wstrząsem jaki przeżyłam. Stwierdzono
później, że cały stres i problemy niejako ‘odłożyły się’ właśnie w tym miejscu,
czyli w tym guzku na tarczycy. Wszystkie objawy, które miałam przypisywałam
właśnie tej sytuacji, nigdy nie pomyślałabym, że mam niedoczynność.
Uzyskałam
diagnozę: rak
brodawkowaty tarczycy. I teraz dziwnie to zabrzmi, ale po prostu mi ulżyło.
Wiedziałam, że to się leczy, zapewne operacyjnie, ale się da! Pani doktor
potwierdziła moje myśli. Dała skierowanie na Zieloną Kartę - DiLO - Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, w celu wystawienia udałam się
do lekarza rodzinnego oraz dostałam skierowanie do szpitala. Wraz z wszystkimi
wynikami oraz wcześniej wspomnianymi dokumentami miałam udać się do szpitala
w celu rejestracji. Otrzymałam termin i na początku lutego 2017 roku, zgłosiłam
się na wskazany oddział.
Jak już nie raz czytałam, im wcześniej
zdiagnozowana choroba tym lepiej, dlatego warto się badać. Problemy związane z
tarczycą diagnozuje się zwykle przypadkiem. Niestety ciągle zbyt mało wiemy o
badaniach kontrolnych. Nigdy nie zrozumiem tego dlaczego taki los spotkał moją
mamę, która zawsze skrupulatnie wykonywała zalecenia lekarzy, nie omijała
żadnych badań. Nowotwór był utajony, dopiero gdy było już naprawdę źle zaczęły
pojawiać się objawy.
NIE
OMIJAJ BADAŃ PROFILAKTYCZNYCH!:
Badania profilaktyczne
kobiet: jakie badania powinna zrobić kobieta, która skończyła 20 lat?
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/Badania-profilaktyczne-kobiet-jakie-badania-powinna-zrobic-kobieta-kto_37954.html
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/Badania-profilaktyczne-kobiet-jakie-badania-powinna-zrobic-kobieta-kto_37954.html
Badania profilaktyczne
kobiet. Kalendarz badań profilaktycznych
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/badania-profilaktyczne-kobiet-kalendarz-badan-profilaktycznych_40154.html
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/badania-profilaktyczne-kobiet-kalendarz-badan-profilaktycznych_40154.html
Badania profilaktyczne
mężczyzn. Kalendarz badań
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/badania-profilaktyczne-mezczyzn-kalendarz-badan_40161.html
http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/badania/badania-profilaktyczne-mezczyzn-kalendarz-badan_40161.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz